Info
Blog prowadzi Karmelito z miasta Kraków. Przejechałem 5165.63 kilometrów Moja prędkość średnia wynosi 18.05 km/h Więcej o mnie.Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Sierpień10 - 2
- 2014, Lipiec5 - 1
- 2014, Kwiecień4 - 4
- 2014, Marzec1 - 2
- 2013, Sierpień11 - 1
- 2013, Lipiec22 - 9
- DST 120.49km
- Czas 06:42
- VAVG 17.98km/h
- Temperatura 35.0°C
- Podjazdy 1279m
- Sprzęt Diplomat
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 23 - Mostar naprawdę warto odwiedzić!
Czwartek, 1 sierpnia 2013 · dodano: 22.09.2013 | Komentarze 0
Od rana droga nie jest wymagająca. Już po 10 kilometrach ponownie przekraczamy granicę z Bośnią. Cały czas, aż do Mostaru, droga powoli pnie się o góry. Na trasie przejeżdżamy przez sporo tuneli. Jak dobrze, że budowniczowie drogi o nich pomyśleli. Cała poranna trasa jest bardzo ciekawa, otaczają Nas góry, ale na szczęście ciągle jedziemy w dolinie rzecznej. Mostar nie jest wielkim miastem, za to starówka jest na prawdę ciekawa. Gołym okiem widoczne są skutki niedawnej wojny. Dziury po pociskach w ścianach budynków są po prostu wszędzie. Docieramy na słynny most w Mostarze. Jaki cudowny widok z niego! Przecież to wygląda jak raj, a nie centrum miasta... Robimy tutaj dłuższą przerwę na wypisanie i wysłanie pocztówek. Wcale nie jest to tak szybka czynność jakby się wydawało. Czas na wyjazd z miasta, ale cóż to! Zaczynają się górki oczywiście. W potwornym upale wjeżdżamy na ponad 700m n.p.m. Całe popołudnie jedziemy to w górę to w dół. W między czasie zahaczamy o market i okazuje się , że wcale nie jest aż tak tanio jak się spodziewaliśmy. Nie jest źle, ale w porównaniu do takiej Serbii albo Albanii to różnica spora. Pod wieczór wiatr się wzmaga. Droga osiąga wysokość 900m n.p.m. i nie chce spadać. Trafiamy na odcinek kilkunastu kilometrów, gdzie nie ma żadnych domów. Akurat teraz? Już naprawdę nie chce się Nam pedałować, a tu trzeba. Po kilku ciężkich podjazdach nareszcie trafiamy na "wioskę" czyli trzy domy na krzyż... Ale udaje się! Możemy się rozbić za domem. I co się okazuję? Dwa lata temu kolega Tomka również tutaj nocował! Dwa razy podczas wyprawy spać u tych samych gospodarzy? Zupełnie przypadkiem! Niesamowite. Korzystamy z dobrodziejstw cywilizacji, czytaj łazienki. Zostajemy poczęstowani również kotletami i pysznym chorwackim piwem Ożujsko. Dłuższą chwilę rozmawiamy przy piwku o naszej podróży. Chwilami ciężko się dogadać, ponieważ gospodarz twierdzi, że dobrze mówi po niemiecku, lecz w praktyce okazuje się, że ledwo łączy niemiecki bośniacki i rosyjski w celu skomunikowania się, ale dajemy radę. Koło 22 wraca z miasta młodsza część sąsiedzkiej społeczności. Chwilę rozmawiamy z dziewczynami i musimy iść spać... Niestety sami...Tej nocy byliśmy rozbici w ruinach zamku© Karmelito
Widok na Opuzen z "naszych" ruin© Karmelito
Dwunasty kraj na naszej trasie - Bośnia i Hercegowina© Karmelito
Droga na Mostar jest łatwiejsza i ładniejsza niż się spodziewałem© Karmelito
Słynny most w Mostarze© Karmelito
Taka czysta rzeka, a płynie przez duże miasto!© Karmelito
To jest centrum miasta? To chyba raj!© Karmelito
Ale wieje!© Karmelito
A za Mostarem czekał Nas duuuży podjazd© Karmelito
Jest i kolacja!© Karmelito
Dostajemy również piwko, moje ulubione w tym rejonie© Karmelito
Dziewczyny muszą być! :D© Karmelito
Kategoria Bałkany 2013