Info
Blog prowadzi Karmelito z miasta Kraków. Przejechałem 5165.63 kilometrów Moja prędkość średnia wynosi 18.05 km/h Więcej o mnie.Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Sierpień10 - 2
- 2014, Lipiec5 - 1
- 2014, Kwiecień4 - 4
- 2014, Marzec1 - 2
- 2013, Sierpień11 - 1
- 2013, Lipiec22 - 9
- DST 107.99km
- Czas 05:08
- VAVG 21.04km/h
- Temperatura 35.0°C
- Podjazdy 545m
- Sprzęt Diplomat
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 24 - Ile jest w stanie pomieścić żołądek?
Piątek, 2 sierpnia 2013 · dodano: 01.10.2013 | Komentarze 0
Rano spodziewaliśmy, że dostaniemy coś do jedzenia. Jednak dziś się przeliczyliśmy. Apetyt rośnie w miarę jedzenia... Dziś od rana dosyć płasko, więc szybko jedziemy. Już przed 12 mamy 50km na liczniku. Bardzo fajny był zjazd nad jezioro Buśko: długi i szybki. Dalej znów w miarę płasko aż do Livno, gdzie robimy pranie na stacji i większe zakupy w Konzum'ie (chyba najtańszy market spotykany w większości państw bałkańskich). Wydałem całą bośniacką walutę, zaopatrzyłem się w sosy na zapas. Za Livno nadal płasko, jedziemy w dolinie między dwoma pasmami górskimi(odkąd przejechaliśmy albańskie góry to wszystko wydaje się płaskie!). Od godziny szukamy dobrego miejsca na zrobienie dłuższej przerwy, a tu nic nie ma! Przepraszam... Są pola minowe, które ograniczają Nas do zrobienia przerwy na drodze. Są również wioski, ale opuszczone! Przykry widok, ale taka jest wojna. To co widzimy stwarza dziwną atmosferę strachu, niepewności. W najbliższej wiosce zatrzymaliśmy się przy źródełka z wodą, gdzie całe rodziny korzystały z naturalnego dobrodziejstwa. Poznaliśmy tam Gorana i jego rodzinę. Zaprosili Nas na coroczne spotkanie rodzinne. Wojna domowa na Bałkanach rozdzieliła ich, teraz mieszkają m.in. w Serbii, Słowenii, Grecji, Chorwacji. Raz w roku na 3 dni większość rodziny zjeżdża się do swoich dawnych okolic. A rodzina jest na prawdę potężna! Dla przykładu sam Goran ma ośmiu braci i kilka sióstr. Z tego względu, że tak duża rodzina, to i jedzenia było przygotowanego mnóstwo, aż za dużo. Tak przejedzony chyba nigdy się nie czułem, a aż szkoda było nie spróbować! Zupa z króliczym mięsem, duże kawały wszelakiego pieczonego mięsa, miód prosto z ula. Jedzenie to jedno, a picie to zupełnie inna sprawa. Najstarsi przedstawiciele rodziny zaraz przynieśli palinkę i po niej już było pewne, że dziś dalej nie pojedziemy. Namiot rozłożyliśmy w spokojniejszej okolicy koło domu. Dostęp do prysznica jak zawsze. Ale zanim się ogarnęliśmy, to co najmniej pół godziny musiałem odpocząć, ponieważ mój żołądek nie był w stanie pożerać takich ilości jedzenia. Jak już wszystko się ułożyło w brzuchu, powróciliśmy do rodziny. Wieczorem już tylko piwka, nasze ukochane serbskie Jelenie! Atmosfera jest świetna. U Gorana i jego brata aż widać w oczach iskierki zainteresowania podróżami rowerowymi. Może ich zainspirujemy do podobnych wyczynów. Zobaczymy! Jak na razie dostałem informacje, że planuje trasę Belgrad - Morze Śródziemne, trzymajmy kciuki za Niego!Nasz cudowny namiot© Karmelito
Dobrze, że nie jest całkiem płasko!© Karmelito
Jezioro Buśko - jedno z największych w Bośnii i Hercegowinie - prowadzi do niego świetny szybki zjazd!© Karmelito
Góry góry to to co kocham!© Karmelito
Aż strach wyjść poza drogę... Wszędzie miny!© Karmelito
Cudowna Serbska rodzina, tak ugościć! To jest coś pięknego© Karmelito
Takie tam resztki... :)© Karmelito
Żołądek potrzebuje odpoczynku© Karmelito
Kategoria Bałkany 2013