Info
Blog prowadzi Karmelito z miasta Kraków. Przejechałem 5165.63 kilometrów Moja prędkość średnia wynosi 18.05 km/h Więcej o mnie.Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Sierpień10 - 2
- 2014, Lipiec5 - 1
- 2014, Kwiecień4 - 4
- 2014, Marzec1 - 2
- 2013, Sierpień11 - 1
- 2013, Lipiec22 - 9
- DST 105.22km
- Czas 05:29
- VAVG 19.19km/h
- Sprzęt Diplomat
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 26 - Cały dzień wzdłuż morza
Niedziela, 4 sierpnia 2013 · dodano: 22.10.2013 | Komentarze 0
Od rana czujemy mocny pociąg do morza. Jednak najpierw trzeba serpentynami wyjechać z doliny i już pędzimy nad morze. Po około 16 kilometrach, widząc obok wysoki pas gór, dojeżdżamy z powrotem do morza. Rankiem, kiedy jedzie się przyjemnie, lekka bryza fajnie chłodzi, staramy się nabić jak najwięcej kilometrów. Tutaj wybrzeże wypłaszczyło się znacznie w porównaniu do okolic Dubrovnika. Ale nie narzekamy, przecież gór mamy juz lekko dość. Po ponad 40 kilometrach tego dnia robimy długą, kilkugodzinną przerwę nad brzegiem morza - nie jesteśmy przecież robotami. Mała, lokalna plaża, a na niej kto? Oczywiście sami Polacy... Woda bardzo przejrzysta, i miejscami lodowata przez jakieś dziwne prądy. Po długim odpoczynku, pływaniu i skokach do wody dostajemy od sąsiadów arbuza i zmrożoną wodę (w niedzielę jest problem żeby ją dostać, zwłaszcza, że domy pojawiają się rzadko). Na dodatek kończy się nam chleb, a otwartych sklepów nigdzie nie ma! Upał doskwiera, 40 stopni, wiatr przestaje wiać, górki coraz wyższe. Po tym ciężkim, 40 kilometrowym odcinku docieramy do Karlobag gdzie na szczęście są otwarte sklepy. Radośnie wchodzę do pierwszego i... Nie ma chleba! Ufff 50 metrów dalej, w kolejnym sklepie się znalazł. Chwila przerwy na stacji, umyć twarz z wszędobylskiej soli i ruszamy dalej. Jak sie okazuje, na przestrzeni ponad 30 kilometrów nie me praktycznie żadnej wioski przy drodze. Jeśli już się coś pojawia, to jakieś 200 metrów niżej, a z samego rana podjeżdżać tyle nam sie nie chce. W końcu znajdujemy jakiś pojedynczy domek i gospodarz pozwala nam się rozbić w pewnej odległości od niego. Dostajemy wodę i to jest tyle. Zmęczeni rozkładamy namiot, bierzemy prysznic, do tego standardowa kolacja - makaron sosem i idziemy spaaaać :)Widok (prawie) z namiotu - rzeka Zmarnji© Karmelito
Campsite© Karmelito
Powrót nad morze© Karmelito
"Highway to heaven"© Karmelito
Ahhh ta woda! Widoczność dochodzi do 10 metrów!© Karmelito
Wybrzeże już nie jest tak wysokie jak w okolicach Dubrovnika© Karmelito
Trzeba korzystać z morza póki można© Karmelito
W oddali wyspa Pag© Karmelito
Gdzieś na "prawie" odludziu© Karmelito
Kategoria Bałkany 2013