Info
Blog prowadzi Karmelito z miasta Kraków. Przejechałem 5165.63 kilometrów Moja prędkość średnia wynosi 18.05 km/h Więcej o mnie.Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Sierpień10 - 2
- 2014, Lipiec5 - 1
- 2014, Kwiecień4 - 4
- 2014, Marzec1 - 2
- 2013, Sierpień11 - 1
- 2013, Lipiec22 - 9
- DST 75.83km
- Czas 04:08
- VAVG 18.35km/h
- Temperatura 35.0°C
- Podjazdy 1050m
- Sprzęt Diplomat
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 27 - Ostatni kontakt z morzem
Poniedziałek, 5 sierpnia 2013 · dodano: 08.12.2013 | Komentarze 0
Rano mamy raczej z górki. Po niecałych 30 kilometrach robimy ostatni morski przystanek. Na plaży przy kempingu spędzamy 4 godziny. Woda bardzo przyjemna, słońce coraz mocniej przygrzewa. Myśl, że to już ostatnia kąpiel w słonej wodzie, jest załamująca. Wszystko co dobre i przyjemne, szybko się kończy. Około 14 ruszamy dalej, ponieważ czeka nas podjazd z 0m n.p.m na 700m n.p.m. Ale zanim zacznie się górzyście, to dojeżdżamy do miasta Senj, gdzie zaopatrujemy się w markecie w codzienne jedzenie. Ruszamy dalej. Podjazd nie jest jakiś bardzo wymagający, ale jednak nie jestem aż takim góralem jak Tomek. Gdy w połowie podjazdu ruszył w przód, to do przełęczy tyle go widziałem. Po drodze przy źródełku wody tylko usłyszałem "Your friend? On bike? Yeah, he left this place 5 minutes ago". Po drodze czasem też zatrzymywałem się na śliwki, po powrocie do Polski chyba więcej nie tknę tych owoców! Za przełączą jest trochę pagórkowato, ale z tendencją spadkową. Ostatecznie wieczorem lądujemy na około 500m n.p.m. w miejscowości Brinje. Tomek ma pecha... Dziś jest święto narodowe i wszystkie sklepy są pozamykane, całą wieś przejechaliśmy chyba 3 krotnie. Dziś Tomek nie spróbuje żadnego lokalnego browarka. Ja - przezorny zawsze ubezpieczony, zaopatrzyłem się już w Senj i wytrzęsłem go przez pół dnia :) Ale jest! Chwile szukamy noclegu. Możemy rozbić namiot niedaleko domu, położonego na uboczu. Mamy dostęp do wody, kuchenki gazowej (zawsze to jakaś oszczędność). Kolacje możemy sobie spokojnie zjeść przy stole obok przyczepy kempingowej. Niedługo po posiłku przychodzi nasz gospodarz i gospodyni i oczywiście co? Palinka! Znów powrót naszej palinki. Ale tym razem cholernie mocna! 3 kolejki a w głowie aż zaszumiało. Po krótkiej pogawędce zmęczeni idziemy odpocząć.Poranne morze© Karmelito
Takie puste drogi to my lubimy :)© Karmelito
Uciekamy znad morza... Ostatnie spojrzenie :(© Karmelito
My to mamy szczęście... Ale nie nie, niestety nie śpimy w przyczepie kempingowej© Karmelito
Słodki piesek gospodarzy© Karmelito
Kategoria Bałkany 2013