Info
Blog prowadzi Karmelito z miasta Kraków. Przejechałem 5165.63 kilometrów Moja prędkość średnia wynosi 18.05 km/h Więcej o mnie.Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Sierpień10 - 2
- 2014, Lipiec5 - 1
- 2014, Kwiecień4 - 4
- 2014, Marzec1 - 2
- 2013, Sierpień11 - 1
- 2013, Lipiec22 - 9
- DST 114.04km
- Czas 05:23
- VAVG 21.18km/h
- Temperatura 39.0°C
- Podjazdy 947m
- Sprzęt Diplomat
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 28 - Ciągniemy na północ
Wtorek, 6 sierpnia 2013 · dodano: 05.01.2014 | Komentarze 0
Dziś tak na prawdę zaczyna się nasz powrót. Dopóki byliśmy na morzem, chcieliśmy być nad nim jak najdłużej. Ale odkąd odbiliśmy na Zagrzeb, cele w głowie się całkiem pozmieniały. Coraz bardziej odczuwa się chęć powrotu do Polski. Na razie jeszcze celem "po drodze" jest Zagrzeb. Ale myślami już coraz bliżej naszych granic. Rano dostaliśmy kawę i nie spiesząc się nigdzie zjedliśmy śniadanie. Cel na dziś? Dojechać pod Zagrzeb. Zadecydowaliśmy, że tego dnia nie ma sensu się spinać i przebić się aż za stolice, a chcieliśmy również ją zobaczyć. Przed 10 wyruszamy w trasę. Czeka nas podjazd na przełęcz na wysokości 888m npm. Jest tylko jeden problem... Już z samego rana temperatura przekracza znacznie 30 stopni Celsjusza. Na nasze szczęście droga na znacznym odcinku była zacieniona, nachylenie nie było też okropne więc nic tylko piąć się do góry. Za przełęczą bardzo przyjemny (jak zawsze) zjazd i pagórki. Nabijamy dość szybko kilometry. Co jakiś czas zatrzymujemy się na śliwki, a raz zdarza się grusza. Żeby jednak dostać się do świeżych, nie już podgniłych na ziemi, gruszek, staramy się trafić wiszące gruszki tymi spadami. Ot taka zabawa dla zabicia czasu, odpoczynku i oczywiście żołądka :) Tuż przed Karlovac pagórki giną bezpowrotnie za nami. Zaczyna się niestety duży ruch na drodze i tak zostanie już do wieczora. W markecie zaopatrujemy się standardowo w jakieś jedzenie i.. Browarek ;) Grzechem byłoby nie wypicie Karlovacko będąc w Karlovac. Kilkanaście kilometrów przed centrum Zagrzebia w jednej z wielu podmiejskich wiosek po dłuższych poszukiwaniach szczęśliwie znajdujemy nocleg, a raczej nocleg znalazł nas. Pytając się o możliwość rozbicia namiotu, podjeżdża do nas starsza pani i pyta się czego szukamy. Dowiadując się o co chodzi zaraz pokazuje swój dom i ogród gdzie bez problemu możemy się rozgościć. Równo przystrzyżona trawa, śliwa i grusza oraz dostęp do prysznica... Dla nas ideał. Co więcej dostajemy gotowaną kiełbasę, arbuza, po czym jako wygłodniali rowerzyści gotujemy standardowo makaron z sosem. Powoli już zmierzcha więc idziemy spać... Na niebie miliony gwiazd... Ale to już nie to samo co w dzikich albańskich ostępach :)Poranne pakowanie © Karmelito
Z poziomu morza wnieść się tak wysoko! Oj ciężko było po lenistwie na plaży© Karmelito
Wbrew pozorom w kanale nie płynie gó*no© Karmelito
Puste uliczki Karlovac © Karmelito
Znów trafiamy idealnie!© Karmelito
Posiłek znów standardem © Karmelito
Czas pożegnać gospodynię © Karmelito
Kategoria Bałkany 2013