Info
Blog prowadzi Karmelito z miasta Kraków. Przejechałem 5165.63 kilometrów Moja prędkość średnia wynosi 18.05 km/h Więcej o mnie.Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Sierpień10 - 2
- 2014, Lipiec5 - 1
- 2014, Kwiecień4 - 4
- 2014, Marzec1 - 2
- 2013, Sierpień11 - 1
- 2013, Lipiec22 - 9
- DST 174.70km
- Czas 07:53
- VAVG 22.16km/h
- Sprzęt Diplomat
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 32 - POLSKA!
Sobota, 10 sierpnia 2013 · dodano: 18.02.2014 | Komentarze 1
Rano wstajemy o 6 niezbyt wyspani. Niestety nocne burze nie pozwoliły nam wykorzystać dobrze czasu na regeneracje. Wszystko mokre... Jemy śniadanie pakujemy się i... Czekamy aż namiot przeschnie. Przy tak pesymistycznej prognozie pogody jaką posiadamy nie wiemy, czy uda się dziś wjechać do Polski. Wyruszamy dość późno. Kilkanaście kilometrów dalej Tomek nie może znaleźć telefonu. Dzwonie do niego i okazuje się, że... zostawił go w kieszeni namiotu. Rozpakowujemy go więc na przystanku. Dobrze że się odnalazł tu, a nie gdzieś w trawie na obozowisku lub w ogóle... Wiatr cały czas nas zatrzymuje. Tak jak wczoraj zmiany co 5 kilometrów. Mimo ciężkiego wysiłku, ciepło nie jest. 17 stopni w porównaniu do niedawnych 40 to szok. Dojeżdżamy do dużego miasta Trencin. W Tesco robimy zakupy i jedziemy na Żiline - ostatnie duże miasto przed wjazdem do Polski. Trasa cały czas nie jest zbyt wymagająca, tylko ruch coraz większy. Przez Żiline przejeżdżamy tranzytowo. Za miastem trasa powoli pnie się do góry. Przed Cadcą odbijamy na Osadnice - Tomek zna pewien skrót tamtędy, jest tylko jeden szkopuł - jeden mocny podjazd. Okazuje się na prawdę porządny ale na szczęście niezbyt długi. Docieramy do przełęczy, następnie stromy zjazd urokliwymi wąskimi drogami. Pięknie tu :) Jeszcze kilka kilometrów, i podjazd, atak na samą granicę. Tuż przed nią przerwa na zaopatrzenie się w słowackie piwo do wieczornego świętowania i w drogę. Znak POLSKA! Aż ciężko uwierzyć... W głowie przemykają w głowie ostatnie ponad 30 dni wspaniałej przygody. Na dobry początek łamiemy prawo wjeżdżając na drogę szybkiego ruchu bo... nie ma innej alternatywy dla nas. Ale droga pusta, parę kilometrów dalej na zjeżdżamy w boczną drogę i znów jedziemy kilkanaście kilometrów urokliwymi wąskimi górskimi dróżkami, aż docieramy do domu wujka Tomka. Przejechaliśmy dziś 170km, a schodząc z roweru w ogóle nie czuje tego w nogach! Magia adrenaliny... W końcu dostęp do ciepłego prysznica! Jaki luksus... chyba pół godziny tam spędzam. Tuż po wyjściu wyżerka już przygotowana... Opowiadamy pobieżnie jak minęła wyprawa. Ja niestety mam w głowie jutrzejsze szaleństwo. 270km do Rzeszowa? Można spróbować... Do odważnych świat należy. Z tego powodu szybko idę spać. Być może jutrzejszą noc spędzę w swoim łóżku :)Pierwszy raz podczas podróży mamy poważny problem z przemoczonym namiotem... Ja chce śródziemnomorską pogodę!© Karmelito
Częsty widok jadąc przez górzysty kraj naszych sąsiadów© Karmelito
Słowacja - kraina zamków© Karmelito
Ostatnia przerwa przed wjazdem do Polsi © Karmelito
Już tuż tuż... Ostatnie podjazdy © Karmelito
W końcu w Polsce! jeszcze tylko... 300 km do domu :)© Karmelito
Kategoria Bałkany 2013
Komentarze
sikorski33 | 18:58 wtorek, 18 lutego 2014 | linkuj
Przeglądam wpisy z Waszej wyprawy. Fotorelacja bardzo ciekawa.Osobne gratulacje za piękne zdjęcia :))
Pozdrawiam
Komentuj
Pozdrawiam