Bałkany 2013, strona 4 | Karmelito.bikestats.pl Rower to jest świat

Info

avatar Blog prowadzi Karmelito z miasta Kraków. Przejechałem 5165.63 kilometrów Moja prędkość średnia wynosi 18.05 km/h Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Karmelito.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Bałkany 2013

Dystans całkowity:4074.85 km (w terenie 90.00 km; 2.21%)
Czas w ruchu:207:10
Średnia prędkość:19.67 km/h
Suma podjazdów:27172 m
Liczba aktywności:33
Średnio na aktywność:123.48 km i 6h 16m
Więcej statystyk
  • DST 146.44km
  • Czas 07:07
  • VAVG 20.58km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 543m
  • Sprzęt Diplomat
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dzień 3 - Płaskoooo czyli ukraińska nuda

Piątek, 12 lipca 2013 · dodano: 17.08.2013 | Komentarze 0

Od samego rana jest płasko. Kawałek od noclegu wjeżdżamy do Ukrainy - kraj nr 3(po Polsce i Słowacji). Celnik każe otworzyć podręczna torbę, pyta o leki i... broń :D no cóż, mamy nóż ale tylko turystyczny. Kierujemy się na Użgorod. Hmmmm. Płasko, płasko, to dobry opis trasy. Kolejne miasto do przejechania to Mukacheve. Tego dnia we wszystkich wioskach, które mijaliśmy praktycznie każdy dom miał po kilkadziesiąt metrów kwadratowych winorośli. Oooo tam to by sie schlał tym winem :D
W końcu w miejscowości Shyroke, gdzie zaskakują nas tabuny krów na drodze, szukamy noclegu. Bez problemu dostajemy dom w stanie surowym zamknięty. Dostęp do wody jest przed budynkiem, w razie deszczu nawet namiot będzie suchy. Luksus. Namiot na wylewce trochę sie pobrudził pyłem ale coś za coś. Gdy już powoli planowaliśmy iść spać nagle do domu przyszyły 2 córki i syn gospodarza. Było to trochę dziwne bo przez pół godziny bawili się z podłączeniem prądu aby zrobić sobie z nami zdjęcie, po czym kilka sekund, fotka z młodą Ukrainką(no do piękności obie nie należały) i znikły tak szybko jak sie pojawiły. Można teraz spokojnie pójść odpocząć.



Namiot w porannym świetle słońca © Karmelito


Pierwsza wiza do kolekcji - Ukraina się zaczyna © Karmelito


Kościół w Użgorodzie © Karmelito


Takie tam pod zamkiem w Użgorodzie © Karmelito


Piękny dworzec kolejowy, tylko czy pociągi też są tam takie atrakcyjne? :) © Karmelito


Ładna ukraińska droga, coś tu się nie zgadza © Karmelito


Ukraina i płasko- to synonimy © Karmelito


Z byczkami lepiej nie zadzierać ;) © Karmelito


Namiot na posadzce budowanego domu © Karmelito
Kategoria Bałkany 2013


  • DST 78.50km
  • Czas 03:48
  • VAVG 20.66km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 484m
  • Sprzęt Diplomat
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dzień 2 - Deszcze, deszcze i pęknięte koło Tomka

Czwartek, 11 lipca 2013 · dodano: 17.08.2013 | Komentarze 0

W nocy nie spało się łatwo. Przeszło kilka burz. Rano pochmurno, zostajemy zaproszeni na śniadanie. Chleb z serem i jajka gotowane. Czego chcieć więcej? Gościnni ludzie są na każdym kroku jak widać! Już się zbieramy a tu... ulewa. Musieliśmy zostać do około 11 zanim namiot trochę przesechł. Już niby wszystko dobrze, a przy pakowaniu sakw na bagażnik, Tomek zauważa pęknięcie koła. Dobrze że po drodze na Uble(granica SK/UKR) mamy duże miasto - Humenne. Bez problemu znajdujemy sklep rowerowy z serwisem. Nie minęła godzinka czy półtorej, koło gotowe do jazdy. Jeszcze pamiątkowe zdjęcie z serwisantami i jazda dalej. Na ok 50 kilometrze, za Sniną, dopadł nas krótki deszczyk, lecz po 10 min przerwy rozpoczęła sie ulewa, która uziemiła Nas na 2 godziny. No, dziś wiele km nie zrobimy siedząc ciągle to pod domem, to pod serwisem czy w wiacie przystanku. No pech, ale pewnie nie ostatni raz. W Ubli przy granicy ukraińskiej trudno znaleźć nocleg. Szukamy godzinę, ludzie jakby trochę wystraszeni, aż w końcu w pewnej odległości od domu możemy się rozbić, ale i tak dobrze, bo mamy dostęp do wody.


Obowiązkowe zdjęcie z Nasza gospodynią © Karmelito


Nasz namiocik na 1 noclegu © Karmelito


Serwisanci w Humennem © Karmelito


Kategoria Bałkany 2013


  • DST 170.00km
  • Czas 08:08
  • VAVG 20.90km/h
  • Sprzęt Diplomat
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dzień 1 - Podróż czas zacząć

Środa, 10 lipca 2013 · dodano: 17.08.2013 | Komentarze 1

Z Tomkiem umawiamy się nad jeziorem Domaša na Słowacji. Żeby zdążyć tam na wieczór wyruszam około 5:30 z Rzeszowa na południe. Jak to czasem bywa skrzyżowanie na którym miałem odbić od głównej drogi nie było oznaczone i pojechałem trasą alternatywną(nie mając mapy). A więc odbijam na Lutoryż i co? Nagle asfalt się kończy, a zaczyna droga leśna. Jadę mniej więcej w tym kierunku co powinienem. W końcu udaje się wydostać do cywilizacji w okolicach Czudca. Dalej moja trasa prowadzi w kierunku polsko-słowackiego przejścia granicznego w Barwinku. Pogórze potrafi zaskoczyć, trzeba przyznać że czasem pchałem rower bo jazda po pogórzu niesie z sobą znacznie ostrzejsze podjazdy jak po górach. W miejscowości Węglówka przy drodze zagadali mnie leśnicy, którzy gdy tylko usłyszeli o moich planach zaprosili na kawę. Pierwsze oznaki gościnności w czasie podróży. Pierwszy cel to Korczyna koło rezerwatu Prządki gdzie spotykam się z sąsiadem z akademika - WSK-owiczem Maćkiem. Niestety nie mam czasu na całodniowe miłe rozmowy i po 1,5h znów oddaje sie błogiemu pedałowaniu. Tuż przed wjazdem na krajową 9 przejeżdżam przez Zboiska... Powinni zmienić nazwę na Wyboiska :) Upał około 35 stopni dawał się bardzo we znaki wiec 10km przed granicą gdy tylko zobaczyłem rzekę, w której kąpią się ludzie, bez namysłu wskoczyłem się ochłodzić. Przy okazji Krośnianie wypoczywający na plaży poczęstowali mnie kiełbasą z grilla i dali drożdżówkę na drogę. Jak dalej tak będzie to mogę jeździć całe życie :D Zero zmartwień o jedzenie a reszta sama jakoś przyjdzie. No i granica RP. Ostatni telefon do domu i zjazd dobre kilka kilometrów. Jeszcze 2 godzinki i melduję się nad Domašą i odtąd zaczyna się już wspólna podróż. Woda chłodna ale w taki upalny dzień nie ma nic lepszego. No może oprócz zimnego piwka ale to nie teraz bo jeszcze trzeba troszkę kilometrów przejechać. Jednak zmęczenie po długiej trasie spowodowało że po kilku może kilkunastu km zaczęliśmy szukać noclegu we wsi... žalobin... oby się to nie skończyło żałobą. Nasza gospodyni okazała się 72-letnią Polką z Zielonej Góry, która mając 5 lat przyjechała z rodzicami na Słowację i tutaj została. Śpimy na polu obok domu. Mamy dostęp do łazienki więc luksus, na wstępie dostajemy zupę fasolową, kompot , jakieś racuchy owocowe. Nasza gospodyni jest bardzo szczęśliwa że ma okazje porozmawiać po Polsku bo rzadko ma z kim. Robi się późno, trzeba iść spać.


Początek podróży - przed blokiem © Karmelito


Pogórze jednak wymagające © Karmelito


Spotkanie maniaków jednośladów - Rower vs motocykl WSK © Karmelito


No to zaczynamy liczyć, kraj nr 2 - Słowacja © Karmelito


Spotkanie na Słowacji - zaczynamy wspólną podróż © Karmelito


Kolacja u Naszej gospodynii - Polski na Słowacji © Karmelito

Kategoria Bałkany 2013