Info
Blog prowadzi Karmelito z miasta Kraków. Przejechałem 5165.63 kilometrów Moja prędkość średnia wynosi 18.05 km/h Więcej o mnie.Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Sierpień10 - 2
- 2014, Lipiec5 - 1
- 2014, Kwiecień4 - 4
- 2014, Marzec1 - 2
- 2013, Sierpień11 - 1
- 2013, Lipiec22 - 9
- DST 170.00km
- Czas 08:08
- VAVG 20.90km/h
- Sprzęt Diplomat
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 1 - Podróż czas zacząć
Środa, 10 lipca 2013 · dodano: 17.08.2013 | Komentarze 1
Z Tomkiem umawiamy się nad jeziorem Domaša na Słowacji. Żeby zdążyć tam na wieczór wyruszam około 5:30 z Rzeszowa na południe. Jak to czasem bywa skrzyżowanie na którym miałem odbić od głównej drogi nie było oznaczone i pojechałem trasą alternatywną(nie mając mapy). A więc odbijam na Lutoryż i co? Nagle asfalt się kończy, a zaczyna droga leśna. Jadę mniej więcej w tym kierunku co powinienem. W końcu udaje się wydostać do cywilizacji w okolicach Czudca. Dalej moja trasa prowadzi w kierunku polsko-słowackiego przejścia granicznego w Barwinku. Pogórze potrafi zaskoczyć, trzeba przyznać że czasem pchałem rower bo jazda po pogórzu niesie z sobą znacznie ostrzejsze podjazdy jak po górach. W miejscowości Węglówka przy drodze zagadali mnie leśnicy, którzy gdy tylko usłyszeli o moich planach zaprosili na kawę. Pierwsze oznaki gościnności w czasie podróży. Pierwszy cel to Korczyna koło rezerwatu Prządki gdzie spotykam się z sąsiadem z akademika - WSK-owiczem Maćkiem. Niestety nie mam czasu na całodniowe miłe rozmowy i po 1,5h znów oddaje sie błogiemu pedałowaniu. Tuż przed wjazdem na krajową 9 przejeżdżam przez Zboiska... Powinni zmienić nazwę na Wyboiska :) Upał około 35 stopni dawał się bardzo we znaki wiec 10km przed granicą gdy tylko zobaczyłem rzekę, w której kąpią się ludzie, bez namysłu wskoczyłem się ochłodzić. Przy okazji Krośnianie wypoczywający na plaży poczęstowali mnie kiełbasą z grilla i dali drożdżówkę na drogę. Jak dalej tak będzie to mogę jeździć całe życie :D Zero zmartwień o jedzenie a reszta sama jakoś przyjdzie. No i granica RP. Ostatni telefon do domu i zjazd dobre kilka kilometrów. Jeszcze 2 godzinki i melduję się nad Domašą i odtąd zaczyna się już wspólna podróż. Woda chłodna ale w taki upalny dzień nie ma nic lepszego. No może oprócz zimnego piwka ale to nie teraz bo jeszcze trzeba troszkę kilometrów przejechać. Jednak zmęczenie po długiej trasie spowodowało że po kilku może kilkunastu km zaczęliśmy szukać noclegu we wsi... žalobin... oby się to nie skończyło żałobą. Nasza gospodyni okazała się 72-letnią Polką z Zielonej Góry, która mając 5 lat przyjechała z rodzicami na Słowację i tutaj została. Śpimy na polu obok domu. Mamy dostęp do łazienki więc luksus, na wstępie dostajemy zupę fasolową, kompot , jakieś racuchy owocowe. Nasza gospodyni jest bardzo szczęśliwa że ma okazje porozmawiać po Polsku bo rzadko ma z kim. Robi się późno, trzeba iść spać.Początek podróży - przed blokiem© Karmelito
Pogórze jednak wymagające© Karmelito
Spotkanie maniaków jednośladów - Rower vs motocykl WSK© Karmelito
No to zaczynamy liczyć, kraj nr 2 - Słowacja© Karmelito
Spotkanie na Słowacji - zaczynamy wspólną podróż© Karmelito
Kolacja u Naszej gospodynii - Polski na Słowacji© Karmelito
Kategoria Bałkany 2013