Info
Blog prowadzi Karmelito z miasta Kraków. Przejechałem 5165.63 kilometrów Moja prędkość średnia wynosi 18.05 km/h Więcej o mnie.Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Sierpień10 - 2
- 2014, Lipiec5 - 1
- 2014, Kwiecień4 - 4
- 2014, Marzec1 - 2
- 2013, Sierpień11 - 1
- 2013, Lipiec22 - 9
- DST 130.82km
- Czas 06:34
- VAVG 19.92km/h
- Temperatura 33.0°C
- Podjazdy 785m
- Sprzęt Diplomat
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 8 - "czy mnie coś... , po co mi to było"
Środa, 17 lipca 2013 · dodano: 21.08.2013 | Komentarze 0
Ahhh Ci Rumuni Nas rozpieszczają. Czwarty nocleg i czwarty w łóżku. Aż się nie chce z niego zejść rano, ale czekają kolejne atrakcje. Na dobry początek dnia herbatka z gospodarzami i w drogę. Pierwszy cel, Sigisoara, polecane przez okolicznych ludzi zabytkowe miasto. Słyszeliśmy o nim same ohhy i ahhy, lecz na Nas takiego wrażenia nie zrobiło. Trzeba przyznać, budynki ładne, związane z historią miasta, ale oczekiwaliśmy czegoś lepszego. Po paru zdjęciach w centrum kierujemy się na Agnitę. Prowadzi tam całkiem przyjemna droga. Całkiem pusta! A do tego wioski, które mijamy widać, że są budowane w całkiem innym stylu. W Agnicie robimy większe zakupy przed trasą Transfogaraską, którą będziemy pokonywać kolejnego dnia. No i nadszedł moment krytyczny. Za ostatnim tego dnia sporym podjazdem ukazuje się ściana Karpat. Imponujące. Lecz myśl, że jutro muszę się wspinać gdzieś tam w chmury, zmraża krew w żyłach. Zjeżdżamy ze wzgórz w pas niziny przed Karpatami. A na zjeździe tylko jedna, górska myśl mnie atakuje. - "czy mnie coś... , po co mi to było". Krajową jedynką jedziemy na wschód. Przed przydrożnym barem przypada czas przerwy. Jakie było Nasze zdziwienie, gdy Rumun, który przyszedł się napić, gdy dowiedział się że jesteśmy z Polski zaczął do Nas mówić po... polsku. Okazało się że kilkanaście lat pracował w Polsce na bazarach. Niestety musieliśmy odmówić oferowanego Nam piwa. Musimy dziś podjechać jak najbliżej gór. Więc ruszamy dalej. Po kilkunastu kilometrach upragniony widok, znak na słynną drogę 7C. W ostatniej wiosce przed podjazdem z ciekawości pytamy o ceny na polu campingowym w tej turystycznej miejscowości - Cartisoarze. Ceny jak najbardziej turystyczne - 20 Lei na głowę(1 leja= ok 1zł). Jedziemy dalej za miasteczko. I to był strzał w dziesiątkę! Zaraz obok potoku zauważamy rozbity namiot. Podjeżdżamy się spytać, czy możemy rozłożyć się obok. Patrzę lekko zdziwiony, rejestracja KLI. Trochę jakby polska. Jeszcze moment i dostrzegam PL obok. " O k***a Polacy!" Studenci 5 roku budownictwa z AGH, którzy chodzili tydzień po praktycznie bezludnych, jak wynikało z ich opowieści, Fagaraszanach. Była to ich ostatnia noc w Rumunii, więc jak to Polacy, mieli coś w zanadrzu do świętowania. Dziś jedna kolejka palinki symbolicznie, bo jutro od rana podjazd do nieba.4 nocleg na Rumunii i 4 w wygodnym łóżku!© Karmelito
Nasi gospodarze© Karmelito
Źródełka z zimną wodą to cudowny wynalazek!© Karmelito
Bardzo ładna, zadbana i ciekawa miejscowość Danes w drodze na Sighisoare© Karmelito
Stolicy podziękujemy, wolimy naturę! Kierunek trasa Transfogaraska© Karmelito
Kościół w Sighisoarze© Karmelito
Zamek w Sighisoarze© Karmelito
Wszystko nam przypomina gdzie jesteśmy, POLECAMY RUMUNIĘ!© Karmelito
Widać, że wkraczamy w inny styl budownictwa© Karmelito
Drum Bun czyli Szczęśliwej Podróży© Karmelito
Takimi dobrymi i pustymi drogami można jechać, choćby na koniec świata!© Karmelito
W końcu po dniach pełnych zabudowy takiej jak w całej europie, można zauważyć regionalny styl© Karmelito
No i stało się... Ściana Karpat, Fogaraszanów przed Nami. Będzie się działo :P© Karmelito
Rozbijamy się nad potokiem, obok Polaków chodzących po górach© Karmelito
Im bliżej tym groźniej to wszystko wygląda© Karmelito
Zachód słońca© Karmelito
Pamiątkowa fotka z "góralami" z Polski© Karmelito
Kategoria Bałkany 2013