Info
Blog prowadzi Karmelito z miasta Kraków. Przejechałem 5165.63 kilometrów Moja prędkość średnia wynosi 18.05 km/h Więcej o mnie.Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Sierpień10 - 2
- 2014, Lipiec5 - 1
- 2014, Kwiecień4 - 4
- 2014, Marzec1 - 2
- 2013, Sierpień11 - 1
- 2013, Lipiec22 - 9
- DST 70.95km
- Czas 03:43
- VAVG 19.09km/h
- Temperatura 38.0°C
- Podjazdy 824m
- Sprzęt Diplomat
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 20 - Słodkie lenistwo
Poniedziałek, 29 lipca 2013 · dodano: 10.09.2013 | Komentarze 0
Rano nie spieszymy się, robimy dziś bardziej leniwy dzień. W końcu dotarliśmy do morza! Musimy z niego trochę skorzystać, a nie tylko jazda i jazda. Poranna trasa do Baru jest urzekająca. Góry i morze doskonale współgrają ze sobą. Fakt, że jedziemy cały czas góra-dół, ale przepiękne widoki rekompensują nasz wysiłek. Tunele są sporym ułatwieniem dla Nas. Po 30km dojeżdżamy do plaży w Barze. Rozkładamy się w niezatłoczonej części kamienisto-piaszczystej plaży. Upał przeokropny, ale woda... Cudowna! W odległości 50m od brzegu, można zauważyć na dnie jeżowce, dla mnie zupełnie nowy i ciekawy widok. Godzinkę później dołącza do Nas kuzyn Tomka z dziewczyną. Co za historia! Poprzedniego dnia przekraczając granicę albańsko-czarnogórską, Tomek dostał sms'a z informacją, że jego kuzyn jest na wczasach w Barze. Co za zbieg okoliczności, że przed wyjazdem podczas sesji próbowali się umówić w Krakowie do baru... Ale na piwo :) Do 15:30 plażujemy, upał jest niemiłosierny, bez morza można by zdechnąć. Ogarnęło Nas ogromne lenistwo. Ale trzeba się jednak ruszyć. Jedzie się wręcz okropnie. Człowiek łatwo przyzwyczaja się do przyjemności. A tutaj spore podjazdy, zero wiatru, 40 lub więcej stopni. Ale morze, wyspy wzdłuż wybrzeża, przepiękne. Coś cudownego, pierwszy raz jestem nad tego typu wybrzeżem. A ta woda! taka czyściutka, to jest to czego potrzebowaliśmy, po górskich wspinaczkach. Noclegu zaczynamy szukać za Budvą. Niestety w okolicy jest kilka campingów i wszyscy potencjalni gospodarze odsyłają Nas właśnie tam... No cóż, musimy przeboleć 5 euro na głowę. I tak był to pierwszy i ostatni płatny nocleg w czasie wyprawy. Na polu namiotowym dostajemy od sąsiadów Słowaków coś w stylu pączków. Łazienki na campingu pozostawiają wiele do życzenia. Prysznicem nazywają baterię prysznicową zamontowaną w toalecie koło klozetu... Nie ma miejsca zbytnio jak się ruszyć nawet. Pomimo leniwego, niemęczącego dnia szybko idę spać. Jutro zaliczymy kolejny żelazny punkt podróży - cudowny widok na zatokę Kotorską. Dobranoc wszystkim :)Góry wchodzą w morze© Karmelito
Pierwsze widoki z drogi na morze© Karmelito
Prawie pusty odcinek plaży... bierzemy to!© Karmelito
To jest dokładnie to na co tyle czekalismy© Karmelito
Jak tu się nie zakochać w tym wybrzeżu?© Karmelito
Mógłbym tam zamieszkać w jakiejś pustelni© Karmelito
Jak Oni to robią, że wszędzie tak pięknie?© Karmelito
Pierwszy i ostatni płatny nocleg - camping Jaz koło Budvy© Karmelito
Kategoria Bałkany 2013