Info
Blog prowadzi Karmelito z miasta Kraków. Przejechałem 5165.63 kilometrów Moja prędkość średnia wynosi 18.05 km/h Więcej o mnie.Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Sierpień10 - 2
- 2014, Lipiec5 - 1
- 2014, Kwiecień4 - 4
- 2014, Marzec1 - 2
- 2013, Sierpień11 - 1
- 2013, Lipiec22 - 9
- DST 70.20km
- Czas 04:43
- VAVG 14.88km/h
- Sprzęt Unibike Voyager/Pamir
- Aktywność Jazda na rowerze
DZIEŃ 1 - BO JUSTYNA KOCHA ROWER
Niedziela, 27 lipca 2014 · dodano: 24.08.2014 | Komentarze 1
JUSTYNATak! Nareszcie jedziemy. Pełni sił i z bananem na twarzy po 10 (Michał musiał zjeść 20 kanapek ) wyprowadzamy rowery i pakujemy sakwy. Przez Rzeszów nawet przyjemnie się jedzie ale lepiej kiedy zjeżdżamy z głównej drogi. Trafiamy na polną drogę -hmmm a może jednak polną kałużę?- ale nie narzekamy i brniemy w stronę Strażowa. Jak na złość wiatr wieje nam w twarz (przecież przeważają zachodnie!) i jedziemy wolniej niż na początku.
To Ona... © Karmelito
Docieramy do Żołyni ale omijamy pobliskie jezioro przez złe oznakowanie. Cóż, bywa ale za to mamy super obiad kanapkowy. Za Żołynią zmiana frontu i jedziemy z wiatrem, bardzo szybkie, fajne zjazdy i stosunkowo płaskie podjazdy, za co w pierwszy dzień jestem wdzięczna ;) Pod koniec jestem już dobrze zmęczona, ale na szczęście Ożanna blisko i o 17 jesteśmy na miejscu.
Rower łączy ludzi © Karmelito
Od Pana Mariana dostajemy zniżkę, bo nazwisko Michała robi swoje. Po rozbiciu namiotu idziemy na krótki spacer dookoła jeziora i do lasku po drewno. Tak! Będzie ognisko! :D Reakcja po pierwszym dniu? Coś w stylu: „Aaaaa jednak dałam radę przejechać te 70 km! Rower jest super! Nie oddam go! ”. Z radości nawet komary mi nie przeszkadzają przy ognisku. Po kilku partyjkach w makao (zgadnijcie kto wygrał !) szybko usypiamy.
Nasze pole kempingowe © Karmelito
Czyż nie jest pięknie? © Karmelito
MICHAŁ
Nieprzystosowani do porannego wstawania wyjeżdżamy dopiero po 10. Początkowo jedziemy sennymi(bo niedziela) ulicami Rzeszowa. Za miastem odbijamy na Krasne i jedziemy tak jak lubimy tzn. daleko od blokowisk wśród domów i łąk. Asfalt w kierunku Strażowa nagle się urywa. Musiało tu ostatnio nieźle padać, bo kałuże na drodze polnej są często nie do ominięcia. Pierwszy postój wypada po ok. 20 km we wsi Czarna. Słońce już nieźle przygrzewa, dlatego wykorzystujemy cień przystanku do granic możliwości. Jednak pora jechać dalej – już po 12. Nasza trasa wiedzie dalej wąskimi wiejskimi drogami. Wiatr się na nas uwziął. Już dobre kilkanaście kilometrów uprzykrza nam życie. Mamy pecha, jak później się okazało nie tylko tego dnia.
Mr Majsterkowicz © Karmelito
Kolejny przystanek –Żołynia. Zaopatrujemy się w kiełbaski na wieczór. Po drodze przeoczyliśmy interesujący nas skręt i tym sposobem musimy wytyczyć trasę alternatywną. Niestety przez tą zmianę nie możemy się ochłodzić w pobliskim zalewie. Tak więc ciągniemy na Leżajsk. Tym razem wiatr nam sprzyja. Powodem tej zmiany jest goniący nas niż. Oby tylko ta burza nas nie dopadła. Justyna mówi, że nie będzie padać ale kto by… No oczywiście ma racje jak zawsze. Przed Leżajskiem znów padamy ofiarami typowo polskich standardów oznaczenia drogowego. Ale przejazd przez Leżajsk zwłaszcza w niedziele nie jest zbytnio nie przyjemny dla rowerzysty. Stąd już niedaleko do Ożanny , gdzie postanawiamy się rozbić na polu namiotowym ”Laguna”.
Taki taki On © Karmelito
Nieraz w dzieciństwie przyjeżdżałem tu z rodzicami. Pan Marian, gdy tylko usłyszał moje nazwisko uśmiechnął się i dostaliśmy 50% rabatu. Jak dobrze mieć znajomości :) Po rozbiciu namiotu i wykompaniu się idziemy na spacer dookoła jeziora. Jest cudownie. Cisza, spokój, woda, las, zachód słońca. Po drodze zahaczamy o sklep. Standardowo-wyjazdowo piwo i lody. W lesie nie brakuje chrustu więc ognisko pięknie płonie, nie mówiąc już jak kiełbaski pięknie znikają… :) Po krótkiej rozgrywce w karty kładziemy się spać i śnimy o cudownym kolejnym dniu.
Ognichoooo i jadło :) © Karmelito
Piękny zachód słońca nad Ożanną © Karmelito
Route 2 768 941 - powered by www.bikemap.net
Kategoria Polska 2014